Kilka godzin przed meczem nad Warszawą i okolicznymi miejscowościami zbierały się wielkie czarne chmury. Nic dziwnego- przecież zbliżał się mecz Vulkanu z Gromem. A więc wszystko się mogło wydarzyć...
Dwie drużyny o kilku podobnych cechach - walczące o każdy metr boiska, lubiące twardą, męską walkę i zawsze grające do końca. W dodatku oba zespoły bardzo rzadko u siebie przegrywają. Tak więc zapowiadało się ciekawe widowisko w Wólce Mlądzkiej.
Początek meczu rzeczywiście wyglądał jak starcie mitycznego Gromu z Vulkanem – nad stadionem przeszła ulewa, a na boisku co chwila iskrzyło, rozpętała się prawdziwa wojna o każdy metr boiska. Do poziomu walki nie dostosowali się niestety sędziowie, których widowisko wyraźnie przerosło.
Już w pierwszej minucie meczu po starciu przed polem karnym sędzia ukarał żółtym kartonikiem Roberta Nowaka! Minuta meczu oczywiście nie ma znaczenia, jednak to przewinienie było jednym z łagodniejszych tego dnia…
W dalszej części meczu sędzia niestety był bardzo niekonsekwentny w swoich poczynaniach.
Z jednej strony pozwalał na ostrą i twardą grę. Jednak po chwili przerywał mecz z bardzo banalnych powodów. Co przy biernej i słabej postawie jednego z sędziów liniowych spowodowało, że mecz w pierwszej połowie był bardzo chaotyczny, z wieloma faulami i przestojami w grze.
Mimo ciężkich warunków mieliśmy swoje sytuacje. Na początku meczu niezły strzał głową oddał Mateusz Kosowski, jednak bramkarz był na posterunku. Niezłą akcję przeprowadził Maciek Zawitaj, który szukał podaniem w polu karnym Mariusza Szymaniaka, lecz zabrakło centymetrów do przejęcia piłki przez Mańka. Po chwili znów akcja Drogby, który odebrał piłkę obrońcy ale nie zachował chłodnej głowy i strzelił wysoko ponad poprzeczką. Groźną sytuację mieli również gospodarze; strzał głową zawodnika Vulkanu dosłownie o centymetry minął naszą bramkę, w tej sytuacji bardzo „pachniało” stratą przez nas gola. W ostatnich minutach pierwszej części gry mieliśmy znakomitą sytuację do strzelenia bramki. Z rzutu wolnego kapitalny techniczny strzał oddał Kaczorek, jednak piłka otarła się o słupek i wyszła poza boisko.
Pierwsza połowa skończyła się bezbramkowym remisem z dogodnymi szansami po obu stronach. Mimo braku bramek mecz nie zawodził.
Początek drugiej połowy i jej pierwsze 15-20 minut było rewelacyjne w naszym wykonaniu. Kolejny raz zmiany wykonane przez trenera okazały się nad wyraz trafne. Nowa krew na placu dodała energii naszym poczynaniom i ten okres meczu spędziliśmy na połowie przeciwnika.
Raz po raz rajdami popisywał się nasz lewy obrońca Damian Warmiak, w środku pola tytaniczną pracą wykonali Czarek Wróbel i Marcin Pawłowski napędzani przez Ernesta Orzechowskiego, który ożywił poczynania w ataku. Mieliśmy kilka naprawdę klarownych sytuacji ale świetnie w bramce Vulkanu spisywał się Arek Kałowski. Bronił tak, że po meczu musieliśmy sprawdzić, czy nie ma dwóch par rąk ;)
Doskonałe szanse mieli Kosowski i Kaczorek, ale zawsze brakowało centymetrów by umieścić piłkę w siatce.
Po okresie naszej dominacji, Vulkan jak to ma w zwyczaju wziął się z powrotem do roboty. Kilka groźnie zapowiadających się kontr, podostrzenie gry- mecz znowu się wyrównał. Dzięki fenomenalnej postawie pary naszych środkowych obrońców- Cichmińskiego i Gnoińskiego, którzy wygrali masę fizycznych pojedynków (szczególnie w powietrzu) udawało nam się jednak w porę zażegnywać niebezpieczeństwo pod bramką Pawła Śliwiaka.
Ostatnie minuty spotkania znowu należały do nas. Aktywny był Kosa, dalej jak w transie grał Warmiak, ofensywnie udzielał się Smoliński a środek dalej ostro i mądrze. Znowu wrzuciliśmy piąty bieg i mocno cisnęliśmy przeciwnika. Dwie świetne sytuacje miał Adam Bassina - w jednej zabrakło mu trochę szczęścia, w drugiej swoją fantastyczną dyspozycję potwierdził Kałowski.
Mimo naszej przewagi o mały włos, a stracilibyśmy na Vulkanie pełną pulę. Zawodnicy z Wólki w swoim stylu przetrwali ataki, by w odpowiednim momencie wyprowadzić kontrę. Zrobili to tak dobrze, że w sytuacji sam na sam znalazł się najlepszy strzelec zespołu- Marcin Raszka. Zwykle nie marnuje on takich okazji, tym razem jednak doskonale zachował się nasz golkiper i to popularny Śliwa uchronił nas od straty bramki!
Po tej sytuacji zdążyliśmy się jeszcze otrząsnąć i w swoim stylu do końca walczyliśmy o komplet punktów. Do ostatnich minut naciskaliśmy Vulkan i próbowaliśmy przechylić szalę na naszą korzyść. Dwie dobre sytuacje miał Kaczorek - najpierw wślizgiem zdążył obrońca i mieliśmy rzut rożny, później zabrakło pół metra do szczęścia i piłka zatrzepotała w bocznej siatce.
Z wyniku bardziej zadowoleni byli gospodarze, którzy w 94 minucie przeprowadzili jeszcze zmianę taktyczną szanując ten punkt. Dla nas remis jest daleki od oczekiwań, jednak wielki szacunek dla Vulkanu za to spotkanie. Walka na całego bez kalkulacji- to lubimy i doceniamy. Mimo braku bramek mecz nie zawiódł. Ta liga potrzebuje takich spotkań!
Teraz przed nami kolejne spotkanie, u siebie z rezerwami Legionovii- koncentrujemy się tylko na tym spotkaniu i zdobyciu w nim trzech punktów!
Vulcan Wólka Mlądzka - Grom Lipowo 0:0
Żółte kartki: Grabowski, Zawadka - Wróbel, Smoliński, Kosowski, Nowak
Sędziował: Kamil Lackowski (Warszawa)
Widzów: 140
Vulcan: Kałowski - M. Kowalski, Lasecki, Jesiotr, Grabowski - Mucha (64 Jackowski), Gadomski (69 Zieliński), Wojciechowski, Hajdacki (46 Zawadka) - Raszka, Marczak (94 Olszanko)
Grom: Śliwiak - Cichmiński, Glaubert (33 Smoliński), Gnoiński, Kaczorek, Kosowski, Nowak (46 Wróbel), Pawłowski, Szymaniak (68 Djato), Warmiak, Zawitaj (55 Orzechowski)
Autor: Kamil J.